5 odpowiedzi na pytania rekrutacyjne, które przekreślają twoje szanse na pracę

O tym, jak właściwie przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej pisałam już nie raz. Ważne jednak jest również to, by podczas rekrutacji nie tylko stosować tzw. „dobre praktyki” ale również unikać błędów, które powodują, że w zasadzie tracimy szanse na pracę. Okazuje się, że jest kilka takich odpowiedzi, które – jeśli zostaną przez nas udzielone podczas wywiadu rekrutacyjnego – praktycznie przekreślają nasze szanse na otrzymanie propozycji pracy. Jakie to sytuacje?

1. „Nie, nie byłem na Państwa stronie, nie mam pojęcia czym się zajmujecie”

Nieważne, czy starasz się o pracę sprzedawcy, programisty czy osoby sprzątającej biuro – zawsze powinieneś wiedzieć, czym zajmuje się firma, w której chcesz otrzymać pracę. Oczywiście, niekiedy Twoje zadania nie będą miały wiele wspólnego z przedmiotem biznesu firmy. Sprzątanie biura wygląda tak samo niezależnie od tego, czy sprzątasz w call center, firmie doradczej czy kancelarii adwokackiej. Stanowisko sekretarki też jest w zasadzie podobne w zakresie zadań niezależnie od tego czy mamy do czynienia z agencją nieruchomości czy agencją reklamową. I tu i tu mamy gości, pocztę przychodzącą, faktury. Niemniej jednak dla pracodawcy to, że nie chciało ci się poświęcić nawet jednej minuty na to by choć na dużym poziomie ogólności zapoznać się z działalnością firmy jest sygnałem „Ta osoba nie jest w żadnej mierze zainteresowana naszą firmą. Nie zależy jej na zrobieniu jakiegokolwiek wrażenia. W zasadzie na pracy chyba też jej nie zależy.” – takie osoby są niemalże z miejsca skreślane z listy potencjalnych kandydatów.

2. „W zasadzie zależy mi tylko na pieniądzach.”

To jest jasne, że nie pracujesz dla idei. Po to pracujesz, by się utrzymać i żyć. Żaden pracodawca nie powinien zatem negować tego, że pieniądze są dla pracownika czy kandydata ważne. Jeśli jednak otwarcie pokazujesz, że ważne są tylko i wyłącznie zarobki i nie obchodzi cię ani co będziesz robił, ani z kim będziesz pracował, ani to jakie cele będziesz realizować. Masz gdzieś to czy firma zapewnia szkolenia czy nie, czy atmosfera jest dobra czy fatalna – chodzi tylko o to, by mieć na koniec miesiąca przelew, to dla pracodawcy jesteś pracownikiem bardzo dużego ryzyka. Nie będzie można cię w żaden sposób motywować, bo nic dla ciebie się nie liczy. Nie będzie można na ciebie liczyć, nie będziesz zaangażowany w pracę. A jeśli nagle dostaniesz lepszą ofertę odejdziesz nawet nie kończąc za sobą spraw i bez pożegnania – przecież na niczym ci nie zależy. Dlatego też, pracodawcy, choć mają świadomość, że pieniądze są ważne, chcą by pracownikowi na czymś jeszcze zależało, by w oparciu o to można było coś razem budować.

3. „Mojemu ostatniemu szefowi wyciąłem taki numer!”

„Wiedziałem, że chce mnie zwolnić, wiec poszedłem na półroczne L4”, „Jak tylko zaszłam w ciąże od razu poszłam na zwolnienie”, „Zabrałem z firmy dane i sprzedałem je konkurencji”, „Chętnie przekażę Państwu wszystkie poufne dane z mojej firmy, jeśli mnie zatrudnicie”.

Czasem kandydatowi zdarza się na rozmowie wyciągnąć takie stwierdzenie, że osoba rekrutująca zaczyna się zastanawiać „ale dlaczego on o tym mówi, przecież teraz to już pozamiatane… nie mogę go zatrudnić”. Przyznanie się do zachowania, które było bardzo nie fair względem poprzedniego pracodawcy to zawsze strzał w stopę. I nie ma znaczenia to, jak bardzo poprzedni pracodawca był nieuczciwy wobec ciebie. Dlaczego? Gdyż z punktu widzenia pracodawcy, jeśli byłeś nieuczciwy raz, to możesz być i drugi – bo twoje zasady moralne ci na to po prostu pozwalają. To trochę tak, jak by w związku jedna osoba stwierdziła „ona mnie zdradziła, to ja ją też zdradziłem” – czy opowiedziałbyś o tym na pierwszej randce kandydatce na kolejną partnerkę?

4. „Tak, czytałem ten artykuł. O czym był? Noooo, yyyyy, eeeeee, no o tym, że… no dobra, nie czytałem”. „No dobrze, w zasadzie nie studiowałem na tej uczelni, ale wpisałem, bo ładnie wygląda w CV”.

Przyłapanie kandydata na kłamstwie w żywe oczy (tudzież na „grubym ściemnianiu”) to dla większości osoby rekrutujących do pracy gwóźdź do trumny kandydata. Takie zbijanej naprędce, po rozmowa kończy się wtedy dość szybko – nie ma sensu tracić czasu na kłamcę, któremu nie będzie można zaufać w pracy. Przyłapanie na kłamstwie w zasadzie prowadzi do tego, że po rozmowie usłyszymy „przykro nam, zdecydowaliśmy się na innego kandydata”.

5. „A o jakim stanowisku my rozmawiamy?”

Jeśli wysyłasz mnóstwo CV na różne stanowisko, to oczywiście może się zdarzyć, że kiedy zadzwoni do ciebie manager z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną, nie będziesz od razu kojarzyć o jakim stanowisku jest mowa. Twoja w tym głowa jednak, by przed rozmową znaleźć ogłoszenie na jakie odpowiedziałeś i zapoznać się z jego wymaganiami. Jeśli jednak przychodzisz na rozmowę i nawet nie wiesz o jakie stanowisko się starasz, co miałbyś robić i nie zdołałeś się tym zainteresować przez cały czas jaki upłynął od telefonu od osoby rekrutującej do wizyty w biurze, to twoje szanse na pracę są w zasadzie zerowe. Brak wiedzy na temat stanowiska na jakie aplikujesz świadczy o braku zainteresowania pracą jako taką, braku motywacji, zaangażowania i w zasadzie szczątkowej inteligencji. A do każdej – nawet najprostszej pracy – jest to konieczne.

Podane powyżej przykłady – choć mogą wydawać się szokujące – są jak najbardziej realne i osoby, które zajmują się rekrutacją nie raz spotkały się z podobnym zachowaniem podczas spotkania rekrutacyjnego. Takie zachowanie (i odpowiedzi) zawsze owocują brakiem oferty pracy.

Tagi: