Frustracja u emigrantów

Wyjechali za chlebem. Znajomym w kraju opowiadają o złotych górach jakich zarabiają i szczęśliwym i dostatnim życiu na obczyźnie. Tam, chodzą do psychologów, łykają antydepresanty, zaczynają pić lub chorować psychosomatycznie. Emigracja coraz częściej frustruje.

Jak donosi serwis Dublin24.net, spora ilość Polaków mieszkających na emigracji przeżywa silne frustracje i w efekcie ma trudności z codziennym życiem. Na tyle silne, że objawiają się różnego rodzaju zaburzeniami, które powodują, że emigranci muszą szukać profesjonalnej pomocy terapeutycznej.

Z czego wynikają te problemy?

W większości przypadków jest to kwestia szoku kulturowego, który sprawia, że przebywający kilka lub kilkanaście miesięcy za granicą człowiek nie może przystosować się do życia za granicą. Czuje się w nowym kraju nieswojo i obco, stale myśli o Polsce, czyta polską prasę, spotyka się tylko z Polakami, śledzi na bieżąco newsy z Polski i wie o kraju z którego wyjechał więcej niż o kraju w którym obecnie mieszka. W efekcie zamiast próbować budować przyszłość w nowej rzeczywistości, jest zawieszony pomiędzy tym co ma, a tym co chciałby mieć w Polsce. Bardzo częstym zjawiskiem jest u tych osób coraz większe poczucie złości na świat i sytuację, która doprowadziła do tego, że musieli wyjechać za chlebem. Ta frustracja przeradza się albo w depresję, albo agresję kierowaną na siebie bądź zewnątrz (ludzi, którzy nie wyjechali, rząd, który doprowadził do tego, że w ojczyźnie sobie nie poradzili).

Jakie objawy zaburzeń najczęściej spotyka się u emigrantów?

Co robić, jeśli stwierdzisz u siebie te objawy? Najlepiej udać się po profesjonalną pomoc. W wielu miastach w Wielkiej Brytanii i Irlandii istnieją specjalne ośrodki pomocy dla emigrantów (np. Dublin South Psychological Services for Immigrants)