Czy masz ADT?

Amerykańscy psychiatrzy alarmują – ADT to coraz częstsza przypadłość managerów i kierowników wyższego szczebla a także specjalistów. O co chodzi? O wywoływany pracą i nadmiernym obciążeniem deficyt uwagi (attention deficit trait).

Jak to się dzieje, że czasem świetny manager, który przeszedł śpiewająco proces rekrutacyjny nagle w pracy przestaje sobie radzić? Popełnia błędy, nie podejmuje decyzji bądź podejmuje je źle i mimo iż stale pracuje wydaje się, że nic nie posuwa się do przodu?

Teoretycznie ADT wygląda jak zwykły deficyt uwagi – nie można się na niczym skupić, wykonywanie zadań trwa dłużej. Jest jednak różnica między zaburzeniem które ma swoje źródło w neurologii człowieka od ADT – tą różnicą jest źródło problemu – jest nim praca.

Skąd się bierze ADT? – w skrócie można powiedzieć, że z nowoczesnego stylu życia. Mamy coraz więcej zadań, coraz więcej pracy bierzemy na swoje barki. Technologia, która ma nam pomagać w pracy – przeszkadza. Jest za dużo telefonów, za dużo maili, za dużo informacji, byśmy byli w stanie to ogarnąć. W końcu jesteśmy tak przeciążeni, że obwody „nie stykają” – zupełnie jak przeładowany zadaniami procesor.

Jakie są objawy ADT? Przede wszystkim poczucie tego, że możemy robić więcej a nie robimy prawie nic (lub poczucie, że kiedyś pracowaliśmy więcej, bardziej efektywnie, a byliśmy mniej zmęczeni), chroniczne zmęczenie, wyższy poziom stresu, ciągła irytacja, poczucie lekkiej paniki oraz często – poczucie winy (bo przecież powinniśmy być lepsi).

ADT może być mylone z wypaleniem zawodowym.  O ile jednak przy wypaleniu, po zmianie pracy robimy „reset” i wracamy do poziomu energii sprzed wypalenia, o tyle jeśli mamy ADT to znów wejdziemy w wir pracy (często większy, bo chcemy się wykazać w nowej pracy) i problem nie zniknie, lecz się nasili. Efekt? I my i nasz nowy przełożony rozczaruje się naszymi wynikami.

Jak sobie poradzić? Pracować mniej, ustalać priorytety a przede wszystkim najpierw solidnie wypocząć. Dwa tygodnie urlopu mogą tu nie wystarczyć –a na pewno nie zdadzą rezultatu wtedy, kiedy będziemy wiecznie pod telefonem.
Źródło: http://lifehacker.com