Praca na umowę o dzieło? A co z emeryturą?

Spora część pracodawców redukuje koszty zatrudnienia, proponując swoim pracownikom zatrudnienie w ramach umowy o dzieło. Taka forma umowy cywilno – prawnej nie zabezpiecza jednak pracownika na jego emerytalną przyszłość. Wystarczy przepracować w ten sposób kilka lat, by wysokość naszej przyszłej emerytury rysowała się w naprawdę czarnych barwach – co możemy z tym zrobić?

Redukcja kosztów pracy dla pracodawcy, który proponuje pracownikowi umowę o dzieło jest naprawdę spora. Dla porównania weźmy sytuację w której pracownik zarabia 2000 zł netto (na rękę).

Aby się zabezpieczyć – zarówno na poczet choroby jak i przyszłej emerytury, przy zatrudnieniu na umowie o dzieło musimy sami oszczędzać. Najlepiej zatem od razu – starając się o pracę – doliczyć sobie „koszt” oszczędności do naszego wynagrodzenia. Przykładowo obliczamy, że chcielibyśmy na fundusz emerytalny odkładać 300 zł miesięcznie. Jeśli zatem pracodawca proponuje nam kwotę 2000 zł wynagrodzenia ale w formie zatrudnienia na umowę cywilno prawną, to negocjujemy kwotę o 300 zł wyższą po to, by mieć z czego odłożyć – dla pracodawcy i tak jest to oszczędność.

Warto idąc na rozmowę kwalifikacyjną mieć ustaloną kwotę jaką chcemy przeznaczyć na oszczędności. Pozwala nam to na lepsze negocjacje. Z reguły bowiem pracodawca nie informuje nas od razu, że planuje nas zatrudnić „na dzieło”. Jeśli zatem poruszy tą kwestię a my jesteśmy gotowi się na nią zgodzić, to stawiamy warunek dodatkowego wynagrodzenia, argumentując go kwotą, jaką pracodawca i tak oszczędza na kosztach pracy.

Oczywiście, zatrudnienie w oparciu o umowę o dzieło w sytuacji w której tak naprawdę nie wykonujemy dzieła (tylko np. siedzimy 8 godzin za ladą w sklepie) jest niezgodne z prawem. Możemy jednak zgodzić się na takie rozwiązanie tam, gdzie nasze zadania znamionują dzieło. To jednak, że pracodawca chce na nas zaoszczędzić, nie może stanowić dla nas argumentu – w końcu to o naszą emeryturę i bezpieczeństwo walczymy.