Anonimowe CV sposobem na zapobieganie dyskryminacji?

Ponad 100 brytyjskich firm zgodziło się na przeprowadzenie pilotażowego programu przeciwdziałania dyskryminacji w zatrudnianiu. Będą przyjmować CV bez danych dotyczących szkoły jaką ukończył kandydat oraz bez danych personalnych.

W CV, które docierać będzie do firmy nie będzie nazwiska kandydata (dzięki temu nie będzie wiadomo czy jest to mężczyzna czy kobieta oraz czy jest to emigrant, a jeśli tak, to jakiego pochodzenia). Nie będzie też nazwy szkoły (a jedynie poziom wykształcenia i jego kierunek), by nie dyskryminować tych, którzy nie studiowali na topowych uczelniach.

Do firm, które zgodziły się na rządową propozycję walki z dyskryminacją dołączyli najwięksi brytyjscy pracodawcy i bardzo znane marki – takie jak Coca-Cola czy Tesco. Według Government’s Business Compact (porozumienia między rządem brytyjskim a organizacjami komercyjnymi), takie działanie pomoże zrównać szanse i wszystkim odnaleźć się na rynku pracy. Czy rzeczywiście?

O ile jeszcze usuwanie nazwiska z CV może mieć sens, o tyle zastanawiająca jest zasadność usuwania szkoły. Przede wszystkim dlatego, że to właśnie młodzi ludzie, wybierając uczelnie kierują się jej prestiżem i wartością na rynku pracy. Na lepsze, bardziej oblegane uczelnie dostać się trudniej a i z utrzymaniem się na studiach nie jest łatwo – czy ma więc sens działanie, które pokazuje „jest nam wszystko jedno jaką szkołę skończyłeś?” Jedynym sensownym wyjaśnieniem tego kroku zdaje się być szansa dla tych, którzy pilnie się uczyli i choć skończyli uczelnie o niskim poziomie kształcenia, na własną rękę zdobyli potrzebne kompetencje.

Jak myślicie – czy u nas takie działanie z usuwaniem z CV nazwiska mogłoby pomóc kandydatom na rynku pracy? Może pozwoliłoby na częstsze zatrudnianie kobiet?