Rękodzieło szansą dla mam bez pracy

Długotrwałe bezrobocie niszczy psychicznie. Sprawia, że bezrobotny nie widzi już szans na to, by zmienić swoją sytuację życiową. Traci motywację do zmiany i nadzieję na to, że będzie lepiej. Przestaje działać. W efekcie, rzeczywiście nic się nie zmienia, bo bez prób znalezienia nowej pracy czy niszy dla siebie cud w postaci etatu czy możliwości zarobkowania praktycznie się nie zdarza. Dlatego powstają różnorodne programy, które mają osobom długotrwale bezrobotnym pomóc. Paradoksalnie, borykają się one z brakiem chętnych – właśnie przez to, że długotrwale bezrobotnym się już nie chce walczyć. Nowy projekt fundacji Accor – Spółdzielnia Mam – czeka na jeszcze 5 mam, które zechcą wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę nadziei.

Program Spółdzielnia Mam ma zaproponować 15 kobietom pomysł na siebie – będzie nim rękodzieło artystyczne. Przez dwa lata programu, kobiety mają nauczyć się wytwarzać ozdoby z motywami ludowymi, które następnie sprzedawane będą jako pamiątki dla turystów w sieci hoteli Accor. Poza planem nauki rękodzieła, mamy przejdą też proces edukacji związany z finansami i samodzielnością ekonomiczną,a także zajęcia wzmacniające stronę psychologiczną – po to, by mamy uwierzyły w siebie i w to, że mogą zacząć zarabiać i godnie żyć.

Kto może uczestniczyć w projekcie? Zaproszone są kobiety, które zostały matkami przez 18 rokiem życia i wychowują dziecko samotnie oraz matki długotrwale bezrobotne (powyżej dwóch lat bez pracy). Choć program zajęć to aż dwa lata, nie jest zbyt obciążający czasowo – spotkania odbywać się będą jedynie raz w tygodniu przez 3-4 godziny. Oczywiście, aby świetnie wykonywać ozdoby, mamy będą musiały sporo ćwiczyć również w domu.

W projekcie może wziąć udział 15 kobiet -na razie zgłosiło się 10, jest jeszcze 5 miejsc. Na stronie projektu pojawiła się informacja o tym, że rekrutacja trwa do 7 kwietnia, ale ostatnie informacje prasowe mówią o końcu rekrutacji 13 kwietnia. Zajęcia odbywać się będą w Warszawie, ale projekt jest dla mam z całej polski (o ile tylko będą w stanie dojechać na zajęcia).

I co myślicie o takich inicjatywach? Czy takie formy pomocy rzeczywiście mogą coś zmienić? Jeśli uda się pomóc w szerszej perspektywie choć jednej mamie, to chyba warto, prawda?