Co zrobić kiedy wysyłanie CV już nie pomaga?

Bezrobocie mamy spore. W najgorszej sytuacji są zarówno młodzi absolwenci jak i osoby w okolicach 50 tki. I jedni i drudzy mają spore trudności ze znalezieniem pracy. Co można zrobić w sytuacji, w której po kilku miesiącach wysyłania CV widzimy, że kompletnie nic się w sprawie naszej pracy nie rusza i szanse na znalezienie zatrudnienia są naprawdę słabe? Oto kilka propozycji.

Żadna z nich nie będzie łatwa ani szybka. Żadna nie daje też gwarancji tego, że będzie lepiej. Każda jest jednak sposobem na to, by przerwać impas, który jeśli trwa za długo demoralizuje i wpędza w niskie poczucie wartości, depresje i długi. Każda – jest szansą.

Migracja do innego miasta

To, że nie ma dla nas pracy w naszym rejonie zamieszkania nie oznacza, że nie ma jej w całym kraju. Oczywiście decyzja o tym, by przeprowadzić się na drugi koniec kraju (czy nawet o 200 km) nie jest prosta – zwłaszcza jeśli mamy rodzinę. Jest to jednak opcja warta rozważenia. Zwłaszcza, że można pracy szukać zdalnie i ostateczną decyzję podjąć dopiero wtedy, kiedy mamy już propozycję pracy, wiemy ile będziemy zarabiać i jak może wyglądać nasze dalsze życie.

Mając rodzinę, taką decyzję trzeba podjąć wspólnie. Nawet jednak jeśli partner ma pracę, warto rozważyć opcję zmiany pracy również u partnera.

Migracja jest znacznie łatwiejsza dla osób młodych, które nie mają jeszcze rodzin, zbyt wielu własnych rzeczy, mieszkania. Na zachodzie migrują również osoby dojrzałe. U nas jest to nadal rzadkość.

Praca zdalna

Przy braku pracy w miejscu zamieszkania, można rozglądnąć się za praca zdalną. Telepraca nie jest jeszcze u nas zbytnio popularna, ale coraz więcej firm dostrzega jej plusy. Oczywiście, w ramach telepracy nie ma stanowisk managerskich (a przynajmniej jest ich niewiele), ale praca zdalna nie zawsze oznacza jedynie telemarketing.

Praca freelancera dla kilku podmiotów

Jedyne oferty jakie dostajesz to praca przedstawiciela handlowego za 1200 zł? Może czas połączyć propozycje od kilku pracodawców i stać się przedstawicielem dla kilku firm? Dla pracodawcy zatrudnienie (czy raczej nawiązanie umowy cywilno – prawnej) z wolnym strzelcem jest znacznie bardziej opłacalne – nie trzeba płacić podstawy – umawiamy się jedynie na efekty. Oczywiście nie jest to zatrudnienie stabilne i pewne, ale jest to jakiś sposób na to, by zarobić i przeczekać trudny okres. Rozwinąć się i nie czuć się ciężarem dla rodziny. W charakterze freelancera dla różnych firm pracują zarówno handlowcy, graficy, programiści, tekściarze, kierownicy budów, mechanicy, architekci, konsultanci HR – takich zawodów jest naprawdę sporo! Z uwagi na to, że ogłoszenia dotyczące takiej formy zatrudnienia pojawiają się rzadko, najlepiej przygotować ofertę (a nie CV) i wysłać do firm, które mogłyby być zainteresowane współpracą. Nic nie tracimy. A który szef nie zastanowi się choć chwilę, gdy otrzyma propozycje „przyniosę ci klienta, ale nie musisz mnie zatrudniać- zapłacisz dopiero wtedy, kiedy go pozyskam”. Znając języki obce, warto rozważyć pozyskiwanie w Polsce partnerów dla zagranicznych kontrahentów – na pewno nie jedna firma chciałaby wejść na polski rynek.

Własna działalność gospodarcza

Skoro nikt nie chce zostać Twoim szefem, to może czas zostać własnym szefem? Preferencyjny ZUS oraz unijne dotacje (w tym roku niestety w małej ilości) pozwalają na to, by spróbować swoich sił w szefowaniu. Oczywiście trzeba mieć pomysł. Czy wiecie jednak, że istnieje człowiek, który zarobił milion $ na sprzedawaniu kamieni otoczaków z wymalowanymi buźkami jako niewymagających opieki zwierzątek domowych? Nie wierzycie? To wpiszcie w Google „pet rock”! Są firmy które mają naprawdę kuriozalne produkty – np. sklep który sprzedaje po 3 skarpetki w parze, praskie biuro turystyczne, któremu wysyła się maskotkę (pluszową zabawkę) , a specjalny przewodnik oprowadza ją po Pradze wysyłając właścicielowi zdjęcia (tak! Ludzie za to płacą!) czy niewielka firma na Ukrainie, która szyje na zamówienie zabawki dla dzieci według autorstwa dziecka (nawet jeśli jest to bohomaz, to dla dziecka to i tak najlepsza na świecie maskotka). Wielu ludziom wydaje się, że do założenia firmy konieczna jest spora gotówka – w każdym z pomysłów, które Wam przedstawiłam budżet startowy był naprawdę niewielki.

Bezpłatny staż przekwalifikowujący

Nie masz pomysłu na biznes? Trudno – trzeba szukać innej drogi. Może warto rozważyć porzucenie tak ciężko wypracowywanej drogi edukacji i zacząć od zera z nowym zawodem? Pięć lat studiów wpędza nas często w pułapkę zaangażowania – skoro poświęciliśmy pięć lat na to by się uczyć archeologii, to praca sprzedawcy będzie dla nas ujmą i plamą na honorze. „Nie po to przez pięć lat studiowałem!” – uwierzcie mi, słyszę to kilka razy w tygodniu. Problem w tym, że takiej ilości archeologów, socjologów, pedagogów, filozofów, ekonomistów. politologów, biologów, psychologów itd. – nikt nie chce! Można się więc sfrustrować, można imać kiepskich zajęć czekając na to, że los się odmieni, albo można nauczyć się nowego zawodu. Jak to zrobić? Przede wszystkim zainteresować się tym, jakie nowe zawody pojawiły się w ostatnim czasie na rynku. Te zawody są na tyle nowe, że jeszcze nie ma szkół które ich uczą (albo jest ich niewiele) – a więc konkurencja jest niewielka. Wymieńmy kilka przykładów- specjalista social media, specjalista Employer Brandingu, pozycjoner, specjalista ds. użyteczności www, groomer, mediator, konsultant ślubny, specjalista personal brandingu, personal shopper itd.

Oczywiście, sami się tego zawodu nie nauczymy. Marne są też szanse na to, że ktoś zapłaci nam za to, że będziemy się uczyć – w końcu za studia też nikt nam nie płacił prawda? Mało tego, nie rzadko to my płaciliśmy czesne. Pozostają bezpłatne staże – jeśli trafisz w miejsce w którym rzeczywiście można się czegoś nauczyć, to po kilku miesiącach można już szukać szczęścia w nowym zawodzie. Tych kilka bezpłatnych miesięcy to trudny okres. Z drugiej jednak strony, czy lepiej spędzić je przed telewizorem narzekając na bezrobocie? Poza tym, bezpłatny staż to i tak tańsza opcja niż płatny kurs, po którym nadal jesteśmy jedynie teoretykami.

Szkolenia przekwalifikowujące

Unia oraz Urzędy Pracy co jakiś czas fundują programy dla osób bezrobotnych, które pozwalają na zdobycie nowego zawodu. Niekiedy są to kursy rękodzieła, innym razem kurs spawacza, kierowcy, księgowości. Aby uczestniczyć w większości z nich, trzeba być zarejestrowanym jako osoba bezrobotna. Jak się o nich dowiedzieć? Odwiedzić Urząd Pracy, regularnie sprawdzać stronę Inwestycje w Kadry, dopytywać na forach internetowych. „To skandal, by socjolog pracował jako stylista paznokci!” – wprawdzie szkoda edukacji, ale czy nie szkoda życia na narzekanie jeśli szanse na to, by nagle pojawiły się tysiące ofert pracy dla zawodów na które nie ma zapotrzebowania są bliskie zeru?

Emigracja za granicę

Nie zachęcam do tego, by uciekać z kraju. Dla wielu osób jest to jednak szansa na to, by móc się uniezależnić i rozpocząć karierę zawodową. Oczywiście by móc zdobyć dobrą pracę za granicą konieczna jest znajomość języka obcego. Jeśli go nie znamy, skazani jesteśmy na słabo płatne prace. Z drugiej strony, dwa – trzy lata za granicą pozwalają rozwinąć kompetencje językowe i piąć się po ścieżkach kariery. Znajomość rzadkiego języka daje też szanse na reemigrację i znalezienie pracy np. w centrum księgowym zajmującym się outsourcingiem.

Chęć zmiany swojej sytuacji oraz inicjatywa to klucz do tego, by na dzisiejszym rynku pracy móc coś osiągnąć. Niestety wiele młodych osób, które oczekiwały dziesiątek propozycji pracy po zakończeniu studiów, teraz rozbija się o mur niechęci ze strony pracodawcy i powoli załamuje. Ta strategia nie pomoże niestety w zmianie sytuacji.