Kradzieże w firmach – 10 najbardziej spektakularnych przypadków

Nowe badania firmy Euler Hermes alarmują – 77% firm padło w zeszłym roku ofiarą nieuczciwości ze strony pracowników. 43% przedsiębiorstw spotkało się z kradzieżą ze strony pracowników. 23% przywłaszczeń. Najczęściej pracownicy kradną materiały biurowe, informacje oraz przywłaszczają sobie firmowe mienie – np. poprzez wykorzystywanie samochodów służbowych do prywatnych celów. Bywają jednak i kradzieże bardziej spektakularne – 1,5 tony sera czy 30 kg wędlin. Zobaczmy jakie nietypowe „okazje” wodzą pracowników na pokuszenie.

1. 29 ton cukru

5 pracowników firmy w Błoniu (dwóch magazynierów, operator wózka widłowego i dwóch kierowców) ukradło z pracy 29 ton cukru o łącznej wartości ponad 100.000 zł. Co ciekawe, firma nie handlowała cukrem, lecz wykorzystywała go na potrzeby produkcyjne, do robienia przetworów. Jakim cudem kradzież zauważono dopiero przy 30 tonach braków?

2. 30 kg kiełbasy

W porównaniu do ilości cukru marny łup prawda? Różnicę robi jednak fakt iż za kradzież odpowiedzialny był zaledwie jeden pracownik. Do tego wędliny wywiózł jednorazowo, na rowerze i w stanie upojenia alkoholowego. Gastrofaza musiała być po bimbrze nietęga.

3. Miedziane krawaty

Metale kolorowe ze skupu złomu, w postaci wisiorków z miedzianego drutu lub owiniętych wokół kostek bransoletek z aluminium wynieśli pracownicy skupu – strata pracodawcy sięgała 30.000 zł. Pracownicy wynosili „biżuterię” pod ubraniem, zatem przez długi czas pracodawca się nie orientował.

4. 6000 litrów oleju napędowego

W Płocku, na jednej ze stacji paliw ukradziono ponad 6.000 litrów oleju napędowego. W kradziez początkowo zamieszanych było 4 pracowników, ale zaangażowanie zespołu szybko rosło. Wraz z osobami pobocznymi, policja postawiła prawie 50 zarzutów.

5. Indyki. Żywe.

Z fermy drobiu w Grunwaldzie pracownik próbował wynieść (wyprowadzić?) żywe indyki. Każdy dorodny, kilkukilogramowy. Kradzież została udaremniona przez właściciela fermy. Podobnie jak w przypadku innych samodzielnych kradzieży pracowniczych, sprawca był nietrzeźwy – miał 1,5promila we krwi. Za próbę kradzieży drobiu, pracownikowi grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

6. Blisko 1,5 tony sera

Tyle sera „zginęło” w Grodzisku Mazowieckim. Za kradzież odpowiedzialny był magazynier, który porozumiał się z kierownikiem firmy. Skradziony ser sprzedawany był „na lewo” po zaniżonych cenach. Wartość sera oszacowano na 20.000 zł.

7. Rekordu serowego c.d. – 6,5 tony w Inowrocławiu

Magazynier wraz z dwójką kolegów, mleczarnię w Inowrocławiu pozbawił 6,5 ton sera oraz 2,1 tys (bagatela, prawda?) litrów mleka. Nabiał również sprzedawany był odbiorcom po cenach nieco niższych niż standardowo.

8. Sprzęt komputerowy … z posterunku policji

Najciemniej pod latarnią. Z takiego założenia musiał wyjść informatyk komendy miejskiej w Chorzowie, który wyniósł z komendy sprzęt komputerowy wart kilkadziesiąt tysięcy złotych i zastawił go w lombardzie. Kto miał przyjemność odwiedzić posterunek policji w ostatnich latach musi przyznać – komenda w Chorzowie musiała być dość zamożna w hardware.

9. Trzy młoty wyburzeniowe

Sprzęt budowlany – między innymi młoty wyburzeniowe, szlifierki kątowe, niwelator optyczny i spawarki inwerterowe ukradł z firmy 29 letni pracownik. Zamiast odwieźć sprzęt na miejsce sprzedał go. Jego zachłanność kazał mu jednak zadzwonić do pracodawcy z żądaniem zapłaty za odzyskanie sprzętu – chcąc zarobić dwa razy na tych samych młotach, nie zarobił wcale, gdyż właściciel powiadomił policję, która skonfiskowała 10.000 zł uzyskane ze sprzedaży kradzionego sprzętu.

10. 150 ton blachy

Ukraść taką ilość materiału to nie przelewki. Pracownicy łódzkiej firmy pracowali jednak zespołowo – dwóch kradło blachę z magazynu i wywoziło ją na wózku widłowym pod ogrodzenie. Pod osłoną nocy, ogrodzenie rozmontowywano, a pracownik sąsiedniej firmy zabierał arkusze, które następnie sprzedawane były w punkcie złomu. W ten sposób wyniesiono 100 palet blachy.

I pomyślcie, że to tylko przykłady z naszego kraju…