CV z infekcją wirusową

Kandydaci, którzy wysyłają CV do firm korzystając z usług programów śledzących to czy CV zostało przeczytane i ile czasu to czytanie trwało często skarżą się na to, że ich CV nie zostało wcale otworzone. Dzięki kreatywności hackerów niedługo rekruterzy będą bali się otwierać jakiekolwiek CV.

Jak donosi idg.pl, nową formą rozprzestrzeniania wirusów komputerowych stały się dla hackerów podania o pracę. Załącznik z Curriculum, zawiera bowiem nie tylko plik tekstowy, ale również trojana.

Jednej z amerykańskich firm, której komputery zostały zainfekowane trojanem pochodzącym z CV straciła 150 tys. USD – tyle zdążyli ukraść cyberprzestępcy, zanim trojan został znaleziony i unieszkodliwiony. Pieniądze przekazywane były w kilku transzach – po to, by zdziwiony zbyt dużym przelewem bank nie dopytał firmy o prawdziwość zlecenia.

Oczywiście to, że komputer został zainfekowany jest w głównej mierze winą firmy, która nie zabezpieczyła swoich komputerów , bądź nie aktualizowała oprogramowania antywirusowego. Nie zmienia to jednak faktu, że im częściej takie ataki będą się powtarzać, tym częściej osoba otwierająca aplikację będzie zastanawiać się nad tym, czy nie zawiera ona złośliwego oprogramowania – dla pewności więc, że nasze CV zostanie przeczytane, lepiej nie wysyłać aplikacji w postaci plików spakowanych – lecz jako zwykle pliki tekstowe.