Technologie mobile a wzrost produktywności

Sposób wykonywania obowiązków pracowniczych mocno zmienił się na przestrzeni ostatnich lat. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy jako dziecko przychodziłam do biura mojej rodzicielki i zamiast stuku palców w klawisze, słyszałam szelest przesuwanych kartek na których pisało się pisma. A jaka to była frajda dla dziecka móc popisać chwilę na maszynie! Teraz jest wygodniej – nie trzeba w razie byka ortograficznego przepisywać całego dokumentu od nowa, a załatwiając sprawę na mieście, zawsze można zadzwonić do biura i dopytać o brakujące informacje. Dawniej, wykonanie każdej z prostych – jak nam się teraz wydaje – czynności zajmowała znacznie więcej czasu. Szczególną zmianę wprowadziły technologie mobilne, które umożliwiły pracę poza biurem. Komórka i laptop w wi-fi spowodowały, że pracować możemy praktycznie wszędzie. Oznacza to większą produktywność, zwiększenie efektywności działań w pracy i większe zyski dla firm. A jaką cenę za to płacimy?

Firma Kelly Services, zajmująca się dostarczaniem rozwiązań HR, przebadała ponad 100.000 pracowników w różnych krajach – w tym w Polsce – pytając ich o opinię na temat technologii mobilnych i ich wpływu na efektywność oraz zadowolenie z pracy.

Generalnie, mobilność sobie chwalimy – 90% osób, chciałoby mieć możliwość pracy mobilnej, czyli mieć możliwość wykonywania swoich obowiązków nie tylko przy biurowym komputerze w firmie. Jednocześnie, prawie 40% pracowników przyznaje, że technologie mobilne spowodowały, że pracują dłużej (ach, ci nie znający umiaru klienci dzwoniący o 23.00). Co ciekawe, Kelly Services sprawdziła, czy nasze zadowolenie z możliwości pracy mobilnej i „webstress” jest zależny od wieku. Okazało się, (co nie jest nadmiernie dziwne), że osoby z pokolenia wyżu demograficznego – 48-65 lat, najmniej są zadowolone z tego jak wygląda stosunek ilości czasu w pracy do czasu prywatnego, który po wykonaniu obowiązków pozostaje. Nic dziwnego – ci ludzie pamiętają czasy, kiedy wychodziło się z firmy i do następnego dnia, o godz. 8.00 nie obchodziło cię nic co wiązało się z Twoją firmą. Nie obchodziło, nie dlatego, że byłeś kiepskim pracownikiem, lecz dlatego, że nie było narzędzi, które umożliwiałyby dalszą pracę, już po wyjściu z biura. Pokolenie Y (18-29 lat) jest z work-life balance najbardziej zadowolone (może dlatego, że nie znają innych opcji – dla nich komórka to przedmiot który istnieje prawie od zawsze).

A jak jest u Was? Uważacie, że komórki, laptopy, możliwość robienia videokonferencji nawet z Japonią czy Zimbabwe czy opcja stworzenia firmy składające się z kilku rozsianych po całym świecie osób to pozytyw, czy raczej wolelibyście cofnąć się do czasów, gdzie pracowało się na nieco niższych obrotach?