Dobra oferta pracy – gdzie jest haczyk?

czyli o wpływie naszych złych doświadczeń na szukanie pracy

Nasze codzienne doświadczenia bardzo mocno odbijają się na naszym życiu – w naszym sposobie myślenia, nastawieniach, nastroju. Działają tu mechanizmy podobne do warunkowania znanego nam z opowieści o psie Pawłowa.

Mój znajomy szuka od kilku miesięcy pracy. Szuka jej w gastronomii, gdzie normą jest zatrudnianie osób na tzw. dni próbne rozliczane najczęściej umową o dzieło (bądź niczym). W pierwszej pracy, gdzie był kilka dni, okazało się że szef jest furiatem i nagle bez powodu potrafi nawrzeszczeć na wszystkich, wyzywać i pomiatać pracownikami. Znajomy nie wytrzymał – odszedł. W drugim miejscu, okazało się, że szefowa jest ponurym żniwiarzem siejącym strach i terror, który kontroluje czy nie zbyt długo korzystasz z toalety oraz zabrania pracownikom rozmawiać między sobą w czasie pracy aby nie tracili na efektywności. Znajomy nie wytrzymał – odszedł. W trzeciej pracy, miała być umowa o pracę, ale jej podpisanie przeciągało się z tygodnia na tydzień. W czwartej dni próbne okazały się dniami „pracuj frajerze tydzień za darmo, potem wezmę następnego”, w piątej szef oczekiwał, że pracownik pokryje etat dwóch osób i będzie pracował codziennie bez przerw po 10 godzin dziennie, w szóstej...i tak minęło osiem czy dziewięć prac. W końcu znajomy trafił do kolejnej. Umowa o pracę jest, normy czasu pracy są, ludzie się nawet do siebie uśmiechają, a szef przez trzy dni próbne nie krzyknął ani razu. Znajomy podejrzliwie łypie spod oka na managera myśląc „coś tu jest nie tak…gdzie jest haczyk?”

Tą nieco przydługą opowieścią chciałam pokazać wam, jak nasze doświadczenia kształtują nasze nastawienie. Tak jest w każdej dziedzinie życia, ale przy szukaniu pracy, te nasze nastawienia mogą nas kosztować utratę szansy na otrzymanie dobrej pracy. Dlaczego? Bo po jakimś czasie zaczynamy zbyt podejrzliwie traktować potencjalnego pracodawcę, bo zaczynamy „szukać dziury w całym”.

Nasze złe doświadczenia powodują niekiedy, że próbując uniknąć kolejnych, chcemy się maksymalnie zabezpieczyć na kolejną taką sytuację. Wtedy na rozmowie kwalifikacyjnej zaczynamy zadawać zbyt dużo pytań typu „a czy płacicie państwo za nadgodziny? ale czy na pewno, bo ja miałem to już obiecywane a potem nie było płacone. Proszę mi jeszcze raz powiedzieć, jak Państwo te nadgodziny rozliczacie?” Po kilku takich zdaniach, nasz potencjalny pracodawca zaczyna czuć się traktowany jak potencjalny oszust – a to nie zbuduje dobrej relacji między wami i nie przekona go do tego, że chce mieć ciebie w swoim zespole.

Jak szukać pracy mimo złych doświadczeń?